Na zdjęciu: autorka obrazów, A. Latos.

„Sztuka nie jest tylko naśladowaniem naturalnej rzeczywistości, lecz stanowi metafizyczny jej suplement, postawiony obok niej dla jej przezwyciężenia” – 
Fryderyk Nietzsche, Narodziny tragedii czyli hellenizm i pesymizm

O sztuce i autorze

Świat z jego okazjami i ryzykami – o obrazach z naszej galerii.

Dante w “Boskiej komedii”  napisał: „Ty, który tu wchodzisz, żegnaj się z nadzieją”. Ci, którzy oglądają prace Autorki też powinni pożegnać się z nadzieją. Nie – żeby mieli zobaczyć cierpiących w piekle. Tak – bowiem to, co zobaczą odbiega od tego, co ich oczy przywykły oglądać. Prace te wprowadzają, jak w dziele Dantego, w „głębin tajemnice”, czyszczą „serce zatrute” i łagodzą w obserwującym „strach znikomy”.

W prezentowanych obrazach widać wpływy Bergsona i słabsze wpływy – Nietzschego. Ten pierwszy ujawnia się w stosunku Autorki do natury, której nieodłącznym elementem jest człowiek zharmonizowany ze swoistym, sobie właściwym nurtem istnienia. A ukazywana natura, w rozmiarze Kosmosu, jest jakby na etapie ciągłego powstawania, rodzenia się. Pojąć dynamizm tak pokazywanego istnienia i zanurzyć się w nim dzięki obcowaniu z dziełem, pozwala odbiorcy co najwyżej intuicja, zaczerpnięta właśnie od Bergsona. Każdy patrzący niech jednak pamięta, że intuicja prowadzi do myślowej łatwizny i generować może intelektualne lenistwo. I choć intuicyjne podejście do percepcji tych obrazów nie wymaga odwoływania się do jakichś ponadludzkich władz, to jednak żąda wyjścia poza zmysły i racjonalny umysł. Bo nie rozum tu rządzi.
Wpływ tego drugiego – Nietzschego, czuje się w niechęci do wszystkiego co małe, marne, pospolite, przeciętne. Adoracją, uwielbieniem w pracach artystki otoczony jest człowiek wolny, niezależny choć samotny a nawet tragiczny. Są też tu zamanifestowane strach i zmaganie się z losem, które potrafią odebrać osobom ziemsko pojmowane szczęście. Jest też spokój, ale jest on zrośnięty z presją oczekiwania na zaistnienie czegoś, co jeszcze jest ukryte, przysłonięte, a co może prezentowaną przestrzeń zmienić, jak wybuch wulkanu. Na obrazach czuje się bowiem przysłowiową ciszę przed burzą. Obrazy emanują pamięcią stworzenia, pamięcią miłości, pamięcią piękna i ziemskiego doświadczenia. Prace artystki nie galwanizują starych pomysłów, pokazują natomiast liczne chwile intelektualnej, fizycznej lub duchowej przemiany świata i człowieka. Czy te zarejestrowane na obrazach momenty zmian będą trwać w czasie? Czy są zajawką czegoś, co blisko? Trudno powiedzieć. Ale z pewnością tworzą nowe mity, desakralizując stare. 

Wydaje się anachroniczne podejście do kultury czasów obecnych z perspektywy mitu. Ale przecież współczesny człowiek funkcjonuje właśnie wśród mitycznych przekazów i ulega ich subtelnej determinacji. Prezentowane obrazy reprezentują współczesne formy mitów przeobrażanych. Jeśli artysta chce stworzyć własną mitologię, to tym samym wchodzi całym sobą w żywotną przestrzeń oddającą prawdę o świecie, o ludziach, o mocach sprawczych i o wartościach.

Ale najważniejsza staje się wtedy sprawa, z jaką społecznością się artysta zwiąże. Bowiem własne artystyczne mitologie kształtują z zasady, konkretne społeczności zamkniętych obszarów. A tu….? na obrazach…? Jaka społeczność jest pokazywana…? A może jest to artystycznym wyrażeniem wszechogarniającej kosmicznej globalizacji….?

Świat pokazany na obrazach pozwala zobaczyć nową przestrzeń nowych znaczeń. Przestrzeń ta podlega ciągłym zmianom, tak w znaczeniu dosłownym, jak i symbolicznym. Jej interpretacje wpływają na sposób istnienia i pokazywania na obrazach człowieka, pokazywania tak mężczyzny jak i kobiety. Czy mają te przestrzenie w sobie funkcje diagnostyczne, których odkrycie i poprawne odczytanie pozwala zrozumieć wzorce kulturowe tworzone obecnie? Być może, bo są przecież na nich obok okaleczenia, deformacji, krzyku i buntu – zachwyt, piękno, radość, zamyślenie. Osiągnięcie takiej umiejętności artystycznej w okresie masowości kultury XXI wieku niekoniecznie jest prostym zabiegiem. Prace na tej wystawie zgromadzone mają, niekoniecznie świadomy, swój udział w tychże zabiegach.

(recenzja autorstwa Marii Basińskiej)